wtorek, 1 kwietnia 2014

Dawno dawno temu

była sobie pewna kobieta, która wiedziała co to jest czas wolny. Potrafiła godzinami zagniatać ciasto na pizzę, latać po mieście w poszukiwaniu najbardziej niedostępnych składników, ucierać pesto w moździerzu i odmierzać dokładne porcje składników.
Z dzisiejszej, matczynej perspektywy nie umiem przestać się dziwić, skąd ja miałam tyle czasu? I co ja z nim najlepszego zrobiłam? Oczywiście, nikt mi nie kazał po urodzeniu dziecka brać się za 3 dodatkowe zlecenia naraz. Ale przecież kto jak nie ja.. bo przecież ja zawsze dam radę.
W związku z tym na blogu mnie nie ma, ale za to w kuchni osiągnęłam tempo top chefa. I nagle się okazało, że jak się nie ma 3 z 4  podanych w przepisie składników, to też można z przepisu skorzystać. I że te wszystkie przyprawy to też na oko się da odmierzyć. Bardzo zrewolucjonizowałam moje podejście do kuchni ;)
Dlatego dzisiaj szybciorem, bo wstęp i tak przydługi, podaję przepis na moje ostatnio ulubione i najczęściej wykonywane ciasto. Zawsze wychodzi, dobrze smakuje, wybacza wszystkie błędy ;) Podstawa pochodzi z blogu Moje Wypieki, a dodatki to już pełna dowolność i to, co jest pod ręką. Ciasto do zrobienia w 15 minut, z zegarkiem w ręku. Polecam i lecę. Dziecko wstało. Aaaa..

Chlebek bananowy 

3 dojrzałe banany
1/3 szklanki oleju kokosowego (w oryginale roztopione masło)
3/4 szklanki cukru
jajko
łyżeczka ekstraktu z wanilii
łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
pół łyżeczki cynamonu
szklanka mąki
pół szklanki wiórków kokosowych*
tabliczka posiekanej gorzkiej czekolady ( 70% kakao)

Banany rozgniatamy widelcem, dodajemy olej koksowy, mieszamy. Dodajemy wszystkie mokre składniki, dokładnie mieszamy do połączenia, dodajemy pozostałe składniki i mieszamy do uzyskania konsystencji ciasta ;)  Ciasto wlewamy do formy wysmarowanej olejem kokosowym i wysypanej wiórkami kokosowymi. pieczemy ok 50 minut z piekarniku nagrzanym na 180 stopni. Smacznego!
* w oryginale jest 1,5 szklanki mąki pszennej. Zamiast wiórków kokosowych można użyć wszystkiego, co zastępuje mąkę np. mielone migdały czy orzechy włoskie, w zależności co kto lubi. Jeżeli dodajemy do ciasta jeszcze jakieś składniki  (rodzynki, daktyle czy inne suszone owoce) lub jeśli chcemy dodać więcej czekolady proponuję mąkę wsypywać na samym końcu i powoli jej dosypywać tak długo, aż uzyskamy pożądaną konsystencję ciasta. Ostatnia uwaga - dodatkowych składników używamy z wyczuciem, nie sypiemy ile wlezie, bo jak będzie ich za dużo to ciasto nie urośnie i zrobi się zakalec. ;)  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz