czwartek, 4 września 2014

Niezawodny pocieszyciel. Brownie

Są takie dni (przynajmniej raz w miesiącu ;)), kiedy dramatycznie szybko trzeba poprawić sobie humor. W takich wypadkach najlepiej sprawdza się coś, co zawsze wychodzi tak samo pysznie i szybko :) Moim numerem jeden jest brownie. Mała rzecz, a działa niezawodnie.

Brownie
(przepis podaję za whiteplate.pl z moimi minimalnymi zmianami)

półtorej tabliczki gorzkiej czekolady
szklanka cukru
4 jajka
kostka masła (w temp. pokojowej)
140 gr przesianej mąki pszennej
200 gr orzechów - ja zmieszałam płatki migdałów, posiekane pekany i wiórki kokosowe

Piekarnik nastawiamy na 190 stopni. Czekoladę łamiemy na małe kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej, czyli: w garnku zagotowujemy wodę, w żaroodpornym naczyniu/misce umieszczamy czekoladę, naczynie stawiamy na garnku (woda nie może dotykać dna naczynia) i podgrzewamy aż czekolada się rozpuści. Zestawiamy i studzimy. Masło ubijamy mikserem, dodajemy przestudzoną czekoladę, cukier, jajka i mąkę. Miksujemy krótko, tylko do połączenia składników. Dodajemy orzechy i mieszamy. Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, masę wlewamy do formy, pieczemy ok. 25 minut - ciasto ma być wilgotne w środku. Studzimy ok. pół godziny. Smacznego!

sobota, 30 sierpnia 2014

Najlepsza zupa. Pomidorowa.

Jeżeli cokolwiek jest mi w stanie zrekompensować koniec lata i wakacji to jest to właśnie ta zupa. Najpyszniejsza pomidorowa ze wszystkich. Żeby się udała, trzeba mieć dobre (no shit Sherlock!) pomidory. Mi najbardziej smakuje malinówka, ale można też śmiało próbować z innymi odmianami. Oprócz tego przyda się jeszcze naczynie żaroodporne, pęczek świeżego tymianku i bazylii i kilka ząbków czosnku. Zaczynamy!

Krem pomidorowy ze świeżymi ziołami  

Potrzebujemy:
4-5 pomidorów malinowych (ja zazwyczaj biorę tyle, żeby mi się w naczyniu zmieściło ;))
2-3 ząbki czosnku
1 szalotka/czerwona cebula (opcjonalnie - czytaj jak nie masz nic się nie stanie ;))
garść świeżego tymianku (nie, suszony się nie nada, jak nie masz, to szkoda, kup i zrób z tymiankiem)
garść świeżej bazylii
oliwa z oliwek
cukier, sól, pieprz


Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Pomidory myjemy, układamy w naczyniu do góry nogami i nacinamy skórę na krzyż. Do naczynia wrzucamy też obrane ząbki czosnku i szalotkę, dorzucamy gałązki tymianku. Polewamy całość szczodrze oliwą (tak z pół szklanki to spokojnie, można dać więcej) i całość wkładamy do piekarnika. Pieczemy 45-55 minut (skóra na pomidorach powinna zacząć odchodzić). Naczynie wyciągamy, całość studzimy, pomidory obieramy ze skóry, usuwamy gniazda nasienne (można tez to zrobić przed pieczeniem) całość przekładamy do garnka, dodajemy bazylię, blenderujemy (gałązki tymianku zostaną na blenderze, ale to nic, łatwo je się wtedy usuwa). Doprawiamy cukrem -ja daję z 3-4 łyżki -, solą pieprzem i gotujemy, żeby woda z pomidorów wyparowała a zupa zrobiła się fantastycznie gęsta. Ja zazwyczaj gotuję jeszcze z pół godziny. Podajemy z makaronem lub ryżem, co kto lubi. Smacznego!!






poniedziałek, 14 lipca 2014

Autorsko. Sernik z szafy

Dumnam! Szukając pomysłu na zagospodarowanie suszonej lawendy, którą nabyłam drogą kupna jakiś czas temu, wymyśliłam syrop lawendowy. Zaraz potem pomyślałam, że w sumie tego syropu mogę przecież dodać do sernika. W trakcie robienia sernika rzuciłam okiem na kuchenny parapet, gdzie kupiony jakiś czas temu tymianek coraz bezczelniej się rozrasta.. i w taki sposób powstał sernik lawendowo - tymiankowy. Pachnie i smakuje obłędnie. Zapraszam!

Sernik lawendowo - tymiankowy
Składniki:

syrop:
2 łyżki suszonej lawendy
pół szklanki cukru
pół szklanki wody
sok z 1/2 cytryny

sernik: 
opakowanie suchych ciasteczek typu digestive (owsiane, żytnie, dobrze tez sprawdzają się bebe, ważne, żeby nie miały w sobie czekolady)
1/3 kostki masła
kg sera na sernik (albo 3-krotnie zmielony twaróg, ja lubię ser Mój Ulubiony)
3 duże jajka (lub 4 mniejsze)
pół szklanki cukru
2 łyżki budyniu śmietankowego
łyżeczka ekstraktu z wanilii

polewa:
opakowanie 36% śmietany
kilka gałązek świeżego tymianku
syrop lawendowy

Wykonanie:

Zaczynamy od syropu: zagotować wodę w garnuszku, zgasić ogień wsypać cukier, rozpuścić, wsypać lawendę, odstawić na 10 minut, dodać sok z cytryny. Syrop odcedzić i zostawić do ostudzenia.
Nagrzać piekarnik na 175 stopni. Ciasteczka dokładnie zmielić w blenderze(mają wyglądać jak piasek), masło roztopić w garnuszku i wsypać zmielone ciasteczka do masła. Wymieszać, ma z nich powstać mokry piasek ;) Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia i wsypujemy tam ciasteczka, wygładzamy łyżką, odstawiamy do lodówki.
Czas na sernik:
Ser miksujemy na najniższych obrotach z jajkami ( wbijamy je po pojedynczo, następne dopiero wtedy, kiedy pierwsze połączy się z serem). Dolewamy 1/4 szklanki syropu, krótko miksujemy, dodajemy cukier, budyń i wanilię i znowu krótko miksujemy. Masę wlewamy na spód, wygładzamy, wstawiamy do piekarnika na 50 minut. Po tym czasie wyłączmy piekarnik i zostawiamy sernik w świętym spokoju najlepiej na całą noc. Wyjmujemy jak jest już ledwo ciepły i wstawiamy do lodówki.
No to jeszcze polewa: śmietankę zagotować z gałązkami tymianku - uwaga - śmietanka ma tylko leciutko zabulgotać, nie można jej gotować. Jeżeli pojawią się bąbelki na powierzchni, od razu ściągamy z ognia. Oczywiście cały czas trzeba śmietankę z tymiankiem mieszać, żeby się nie przypaliła. Jak zestawimy z ognia, dolewamy z 2-3 łyżki syropu i próbujemy. Jak za mało słodkie - dolewamy jeszcze. Zostawiamy z tym tymiankiem w środku do ostygnięcia - polewa powinna zgęstnieć.
Na zimnym serniku rozprowadzamy polewę(już bez tymianku, trzeba go wyrzucić ;)) dekorujemy gałązkami tymianku i zmieloną lawendą. Enjoy!



 


wtorek, 24 czerwca 2014

Mission Impossible

Czyli obiad pyszny, zdrowy i szybki. Skok w przepaść Toma Cruisa to naprawdę małe miki w porównaniu do moich wymagań kulinarnych..  Że musi być pysznie to wiadomo, ale oprócz tego coraz większą wagę przykładam do tego, żeby było zdrowo. Mocno wierzę w to, że sposób odżywiania determinuje nasze samopoczucie. A że musi być szybko to przecież oczywiste, wszak dziecię nie poczeka.. Dzisiejsze połączenie łączy wszystkie trzy kryteria lekko i wiosennie. W roli głównej łosoś, bataty i i obłędna sałatka, zapraszam!

Grillowany łosoś z batatami i wiosenną sałatką
składniki na 2 porcje: 

filet z łososia
duży batat
pęczek zielonych szparag
garść truskawek
garść płatków migdałów
parmezan
plus przyprawy i dressing dla wymagających :-)
(3 łyżki oliwy z oliwek, łyżka octu balsamicznego, łyżeczka płynnego miodu, troszkę soli i pieprzu)

Zaczynamy od batata: obieramy go ze skórki, kroimy w mniejsze kawałki i  gotujemy na parze (czyli w takim specjalnym garnku) do miękkości (zajmie ok 20 minut). Jak nie mamy garnka do gotowania na parze, można spróbować ugotować batata jak zwykłe ziemniaki, ale za efekt nie ręczę bo nie próbowałam ;) jak batat będzie mięciutki, wrzucamy do miski/garnka, dodajemy łyżkę masła i blendujemy, doprawiamy ewentualnie solą i pieprzem jak potrzeba.
Filet z łososia obsypujemy solą, pieprzem i świeżymy ziołami ( u mnie akurat tymianek był pod ręką, dobrze sprawdzi się tez bazylia), polewamy olejem ( oliwa z oliwek nie jest najlepsza, bo będziemy rybę grillować) zostawiamy na chwilę (15 min, można oczywiście dłużej), niech się zamarynuje. Smażymy na grillowanej patelni albo pieczemy w piekarniku nagrzanym na 200 stopni przez ok 20 minut (najlepiej sprawdzić stan wypieczenia ryby pod koniec pieczenia; jeśli nie będzie gotowa dopiekać przez 5 minut i znowu sprawdzić)
Sałatka: szparagi myjemy, odcinamy zdrewniałe końce, gotujemy w wodzie z łyżeczką soli i cukru do miękkości. Truskawki myjemy, przekrawamy na pół, płatki migdałów podprażamy na suchej patelni do zezłocenia. Ugotowane i ostudzone szparagi  mieszamy z truskawkami, migdałami, posypujemy parmezanem. Ci najbardziej wymagający mogą zrobić jeszcze dressing: 3 łyżki oliwy z oliwek, łyżka octu balsamicznego, łyżeczka płynnego miodu, troszkę soli i pieprzu, mieszamy wszystkie składniki, polewamy sałatkę i gotowe!  
Dla leniwych a lubiących efekt łoł polecam się zaopatrzyć w olej z pestek dyni, świetnie sprawdzi się w roli dresingu, nie wymaga żadnych dodatkowych składników. Wystarczy nim chlusnąć do sałatki (można też na puree z batatów, efekt genialny) i już :-) Smacznego!


środa, 4 czerwca 2014

... to świetnie, będziemy za 15 minut!

To uczucie, kiedy z bijącym sercem wyłączasz telefon i uświadamiasz sobie, że a - za max. 20 minut będziesz miała stado wygłodniałych gości którzy już ostrzą sobie zęby na myśl o kuchennych frykasach, które przygotujesz (bo przecież zawsze jesteś w 100% przygotowana na najazd armii gości prawda?) b - z 20 minut 10 musisz poświęcić na przebranie siebie, dziecka i ogarnięcie kuchennego armagedonu. Co wtedy?
No właśnie. Mnie już kilka razy uratowały pasty do chleba. Co jak co, ale chleb zawsze w domu mam, podobnie jak kawałek lepszego sera (feta, parmezan, kozi). Chleb na stół, ser na stół, pasty do tego pasują jak ulał, jak jeszcze uda się wygrzebać jakieś lepsze oliwki to już sukces murowany:)
Pasty mają tę cudowną właściwość, że można je dowolnie modyfikować. Generalna zasada jest taka, że potrzebujemy oliwę z oliwek orzechy lub pestki, czosnek i coś zielonego (bazylię, pietruszkę). Ja dzisiaj proponuję 3 rodzaje past, pesto z zielonej pietruszki, pastę z suszonych pomidorów i pastę fasolowo - cebulową. Każda inna, wszystkie pyszne, wrażenie na gościach murowane (sprawdziłam :)).



Pesto z zielonej pietruszki 

pęczek zielonej pietruszki
spora garść orzechów włoskich
oliwa z oliwek (ok pół szklanki)
ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku

Orzechy podprażamy na suchej patelni (to dość ważne, wtedy uwalniany jest aromat; wsypujemy orzechy na suchą patelnię, podprażamy, ściągamy jak zaczną pachnieć a nie zaczną się przypalać) Orzechy, czosnek i pietruszkę wrzucamy do blendera ( pietruszkę sugeruję niedbale posiekać, inaczej może się trudno mielić) dolewamy oliwę i miksujemy. Ile oliwy? Tyle, żeby pasta miała konsystencję pasty :) doprawiamy solą i pieprzem. Enjoy!

Pesto z suszonych pomidorów 

słoik suszonych pomidorów w oleju
garść świeżej bazylii (zazwyczaj wykorzystuję całą bazylię z jednej doniczki)
czosnek
szczypta cukru
szczypta chili
ew. sól, pieprz


Pomidory (bez oleju) bazylię, czosnek i przyprawy wrzucamy do blendera i miksujemy. Jeśli pasta jest zbyt gęsta dolewamy oleju z pomidorów :-) próbujemy, ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem.    

Pasta cebulowo - fasolowa 

puszka czerwonej fasoli (fasola odsączona z zalewy i porządnie wypłukana pod wodą)
mała czerwona cebula
pół pęczka natki pietruszki
ząbek czosnku
łyżka musztardy
oliwa ( 2-3 łyżki)
szczypta cukru
sól, pieprz

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i guess what :-) tak własnie, miksujemy! ta pasta ma ostry wyraźny smak, mocno czuć w niej cebulę, jak ktoś nie lubi, można dać pół cebuli. Smacznego! :-)



wtorek, 1 kwietnia 2014

Dawno dawno temu

była sobie pewna kobieta, która wiedziała co to jest czas wolny. Potrafiła godzinami zagniatać ciasto na pizzę, latać po mieście w poszukiwaniu najbardziej niedostępnych składników, ucierać pesto w moździerzu i odmierzać dokładne porcje składników.
Z dzisiejszej, matczynej perspektywy nie umiem przestać się dziwić, skąd ja miałam tyle czasu? I co ja z nim najlepszego zrobiłam? Oczywiście, nikt mi nie kazał po urodzeniu dziecka brać się za 3 dodatkowe zlecenia naraz. Ale przecież kto jak nie ja.. bo przecież ja zawsze dam radę.
W związku z tym na blogu mnie nie ma, ale za to w kuchni osiągnęłam tempo top chefa. I nagle się okazało, że jak się nie ma 3 z 4  podanych w przepisie składników, to też można z przepisu skorzystać. I że te wszystkie przyprawy to też na oko się da odmierzyć. Bardzo zrewolucjonizowałam moje podejście do kuchni ;)
Dlatego dzisiaj szybciorem, bo wstęp i tak przydługi, podaję przepis na moje ostatnio ulubione i najczęściej wykonywane ciasto. Zawsze wychodzi, dobrze smakuje, wybacza wszystkie błędy ;) Podstawa pochodzi z blogu Moje Wypieki, a dodatki to już pełna dowolność i to, co jest pod ręką. Ciasto do zrobienia w 15 minut, z zegarkiem w ręku. Polecam i lecę. Dziecko wstało. Aaaa..

Chlebek bananowy 

3 dojrzałe banany
1/3 szklanki oleju kokosowego (w oryginale roztopione masło)
3/4 szklanki cukru
jajko
łyżeczka ekstraktu z wanilii
łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
pół łyżeczki cynamonu
szklanka mąki
pół szklanki wiórków kokosowych*
tabliczka posiekanej gorzkiej czekolady ( 70% kakao)

Banany rozgniatamy widelcem, dodajemy olej koksowy, mieszamy. Dodajemy wszystkie mokre składniki, dokładnie mieszamy do połączenia, dodajemy pozostałe składniki i mieszamy do uzyskania konsystencji ciasta ;)  Ciasto wlewamy do formy wysmarowanej olejem kokosowym i wysypanej wiórkami kokosowymi. pieczemy ok 50 minut z piekarniku nagrzanym na 180 stopni. Smacznego!
* w oryginale jest 1,5 szklanki mąki pszennej. Zamiast wiórków kokosowych można użyć wszystkiego, co zastępuje mąkę np. mielone migdały czy orzechy włoskie, w zależności co kto lubi. Jeżeli dodajemy do ciasta jeszcze jakieś składniki  (rodzynki, daktyle czy inne suszone owoce) lub jeśli chcemy dodać więcej czekolady proponuję mąkę wsypywać na samym końcu i powoli jej dosypywać tak długo, aż uzyskamy pożądaną konsystencję ciasta. Ostatnia uwaga - dodatkowych składników używamy z wyczuciem, nie sypiemy ile wlezie, bo jak będzie ich za dużo to ciasto nie urośnie i zrobi się zakalec. ;)  


sobota, 1 lutego 2014

Tarta


Uwielbiam tarty. Są z jednej strony wykwintne a z drugiej niezwykle uniwersalne, bo można do nich użyć właściwie większości warzyw. U mnie najczęściej w tarcie lądują wszystkie warzywa i sery na które akurat nie mam pomysłu. Zawsze do rozpaczy doprowadzało mnie tylko ciasto. Wiadomo - można kupić. No ale żebym ja nie potrafiła dobrego kruchego ciasta zrobić?? Zawsze coś wychodziło nie tak - za grube, za lepiące, jakieś takie niedopieczone.. słowem nic, czym można by się pochwalić.  No więc któregoś razu się zawzięłam poczytałam (bardzo polecam lekturę na blogu facet z nożem, gdzie autor krótko i zwięźle opowiada jak zrobić ciasto kruche idealne) i przystąpiłam do rzeczy. Jest o niebo lepiej. Zapraszam więc na tartę z bakłażanem, serem feta i szynką prosciutto. Jest pyszna!

Tarta z bakłażanem, serem feta i szynką prosciutto

Ciasto
125 gr zimnego masła
250 gr mąki
jedno jajko
sól
rozpuszczona kostka lodu (nie, nie można użyć letniej wody z kranu. To bardzo ważne, żeby woda była zimna)

Masło posiekać na drobne kawałki z mąką, dodać jajko i szczyptę i szybko zagnieść ciasto. Nie można go wyrabiać, zagniatamy tylko do połączenia składników. Jeżeli ciasto jest zbyt sypkie, dodajemy łyżkę - dwie lodowatej wody. Jak tylko składniki się połączą i powstanie nam zwarta kula, wkładamy ciasto do lodówki na minimum pół godziny. Ciasto ma być twarde i zimne. W tym czasie możemy zająć się przygotowaniem nadzienia.

Nadzienie
1 bakłażan
pomidorki koktajlowe
2 łyżki czarnuszki
ser feta
kilka plastrów szynki prosciutto
małe opakowanie śmietany 18%
2 jajka
sól, pieprz

Bakłażana kroimy w cienkie plastry (to ważne, inaczej będzie miał twardą skórę). Plastry układamy na blasze do pieczenia, skrapiamy oliwą z oliwek wymieszaną z solą i pieprzem. Pieczemy w piekarniku nagrzanym na 200 stopni ok 10 minut. Pomidorki kroimy na 4 części, szynkę rwiemy w plastry. W osobnej misce mieszamy jajka ze śmietaną, dodajemy soli i pieprzu do smaku, wsypujemy nasiona czarnuszki.
Sprawdzamy, czy ciasto jest już gotowe, jeśli tak rozwałkowujemy je cienko, najlepiej między 2 arkuszami papieru. Czyli: rozkładamy kawałek papieru do pieczenia (dość duży) kładziemy na nim ciasto, przykrywamy drugim arkuszem i wałkujemy. Dzięki temu ciasto nie będzie nam się kleić do wszystkiego, czego dotknie ;) Formę do tarty lub tortownicę wykładamy papierem do pieczenia i na to kładziemy ciasto. Spód nakłuwamy widelcem (nie będzie się wtedy podnosił) i wkładamy do piekarnika (180 stopni) na 10 - 15 minut - spód ma być podpieczony, nie może być błyszczący i surowy. W międzyczasie sprzątamy kuchnię ;) Na podpieczonym spodzie układamy szynkę, pomidorki  i zalewamy to masą jajeczno - śmietanową. Na tym układamy bakłażana i posypujemy obficie serem feta. Pieczemy ok 20 minut, aż masa się zetnie (nie może być miękka przy dotyku, nie może brudzić palców przy dotyku). Serwować od razu, chociaż dobra jest tez na zimno lub następnego dnia. Smacznego!